Rzeczywistość.
“Życie to seria naturalnych i spontanicznych zmian. Nie opieraj się im, to tylko tworzy smutek. Pozwól rzeczywistości być rzeczywistością.”
Lao Tzu
Pomijając wszelkie problemy filozofii, psychologi, fizyki itp., związane z określeniem czy rzeczywistość to faktycznie rzeczywistość, opowiem może co ja o niej myślę. Rzeczywistość od snu odróżniam między innymi w ten sposób, że rzeczywistość nie znika tylko dlatego, że przestaję w nią wierzyć, a sen zawsze znika gdy tylko zaczynam w niego wierzyć. Do tego tylko w rzeczywistości odnoszę realną i trwałą krzywdę, albo korzyść. Sen znika najczęściej zaraz potem jak tylko jestem już bogaty i sławny. 😀 Rzeczywistość ma gdzieś moje myśli, przekonania i wymagania oraz to jak ją postrzegam, po prostu jest taka, jaka jest. Najbliższą rzeczywistość mogę zmieniać i próbować dostosować do tego co mi jest potrzebne, mogę w niej planować i te plany realizować, ale jest też rzeczywistość większa, taka która jest poza moim zasięgiem. Trudno w związku z tym rozstrzygnąć, czy to człowiek tworzy rzeczywistość, czy też jest jedynie jej ofiarą. Albert Einstein powiedział, “rzeczywistość jest jedynie iluzją, aczkolwiek bardzo uporczywą.” I to ta uporczywość jest moim zdaniem cechą użytkową, nawet jak to jest tylko iluzja. Trzeba przyjmować ten świat takim, jaki jest, czy też takim jaki nam się zdaje, że jest, bo innego nie mamy. A rzeczywistość idealna nie jest, szczególnie ta na którą wpływu ja nie mam. Wszyscy ludzie mają podobne przekonania, podobną moralność, wiemy jaka ona powinna być, ale ona jest niestety inna. Czy to wina samej rzeczywistości, czy tego, że ludzie to hipokryci?
Tą bliską rzeczywistość mam w zasięgu swoich zmysłów, mogę się różnić w jej postrzeganiu, ale wiem, że jest prawdziwa, to jest moje życie. A ta odległa? Znam ją przeważnie z wypocin mediów, których rzetelność, to już tylko mit. Jak dla mnie autorytet mediów spadł już tak nisko, że do wszystkiego co przekazują podchodzę z głęboką rezerwą i staram się to zweryfikować, przy pomocy różnych źródeł, a i tak pewności, że nie zniekształcają rzeczywistości nigdy nie mam. Czasem to zniekształcanie posuwa się do absurdu, a ludzie i tak wierzą, co mnie martwi coraz bardziej. Nie żeby spędzało sen z powiek, ale jestem coraz bardziej przekonany, że to zastępowanie wiedzy o tym co rzeczywiście jest, tym w co ludzie mają wierzyć, odbije się nam wielką czkawką.

Tkwimy w niej zbuntowani albo spolegliwi, ale uciec za bardzo się nie da.
OdpowiedzUsuńW ogóle się uciec nie da. Można tylko przerwać swój udział.
UsuńTak, dlatego włączyłam implikację...
OdpowiedzUsuń