Zmartwienia.
„Mądry jest nie ten, który martwi się z powodu niedostatku,
lecz ten, który cieszy się z tego, co ma.”
Demokryt
Przez całe życie jesteśmy w jakiś sposób doświadczani i wygląda na to, że człowiek rodzi się po to, aby mieć jakieś zmartwienia. 🙂 No ale życie nie jest przecież jednym wielkim powodem do zamartwiania się. Mnie szczególnie chodzi o martwienie się na zapas. Zawsze są co najmniej dwie możliwości, albo coś się stanie, albo nic się nie stanie. Zakładamy przy tym, że wszystko będzie dobrze, albo martwimy się, że będzie źle, najczęściej na zapas, bo nie wiemy przecież na pewno co się stanie, póki się nie stanie. Może to być niepotrzebne, ale może się też przydać, choć dużo problemów rozwiązuje się też samo. Niektórzy ludzie tak się zamartwiają, że nie starcza im siły na normalne życie i to jest już niedoborze, ale zmartwienia, byle bez przesady, mają też swoje dobre strony, bo pozwalają przygotować się na nadejście czegoś złego, są czymś na kształt asekuracji. Na pewno nie warto martwić się zderzeniami, których nie można uniknąć. Dość będzie czasu na zmartwienia, kiedy to nastąpi. Wszystkie napływające zmartwienia też mijają i po jakimś czasie w ogóle się ich nie pamięta, choć przedtem ukryć się przed nimi nie było można. Kłopoty mają to do siebie, że obojętnie czy się człowiek martwi, czy nie i tak spadają na głowę, wtedy kiedy same zechcą. Dla niektórych łatwiej jest zamartwiać się o innych, niż zająć się własnym życiem, ale to już jest raczej wścibskość niż prawdziwe zmartwienie. „Unikaj przyjemności, które potem przynoszą zmartwienie”, grecki poeta Menander zwrócił tu uwagę, na jeszcze jeden rodzaj zmartwienia. Powodem jego powstania jesteśmy my sami, a właściwie nasze nierozważne działanie. Zgodnie z radą unikajmy wszystkiego, co nam takie zmartwienie przynieść może. W naszej kulturze tradycyjna metoda radzenia sobie ze zmartwieniami to rozmowa z przyjacielem, albo z kimś bliskim. Łatwiej wtedy jest dostrzec, co jest czym. Co jest prawdziwym zmartwieniem, a co tylko błahostką. A dla mnie najlepszy wyciszacz myśli, będących zmartwieniami, to książka. Polecam wszystkim.

Może cię to zdziwi, ale ćwiczę się w nie zamartwianiu się. Nawet mi to idzie. Mam w tym Wielkiego Sprzymierzeńca... 🙂
OdpowiedzUsuńMniemasz, że masz sprzymierzeńca, ale oczywiście to też jest sposób żeby się nie martwić. Po co się martwić jak on jest wielki... 🙂 Szkoda tulko, że stworzył świat (podobno) w którym jest tyle powodów do zmartwień.
UsuńTo tajemnica. Wiele rzeczy jest dla nas zakrytych i ja się z tym godzę. Nie muszę wszystkiego wiedzieć, chociaż z natury jestem ciekawska baśka 😊
UsuńWygodne.
UsuńJa to nazywam zaufaniem, oparciem się na Mądrości i Dobroci Bożej, a jeżeli przy okazji jest to wygodne, to tym lepiej dla mnie 🙂
OdpowiedzUsuńJak dla mnie, fakty przeczą dobroci, bo dobroć nie jest autorką zmartwień. A mądrość Boga nie mogła wymyśleć nic lepszego?
UsuńNiebo jest miejscem bez zmartwień i cierpień. Ziemia, niestety- nie. Tu się hartujemy, tu staramy się wzrastać. Łatwe to nie jest. Widzisz jak ci tu mądrze prawię, a jak rozmazuję tu i ówdzie. Ale póki życie trwa jest czas na poprawę.
UsuńTylko, że jeszcze nikt tego nie potwierdził, z tym niebem. I po co kochającemu ludzi Bogu takie hartowanie i testy, nie mógł stworzyć ludzi od razu zasługujących na niebo? Kocha podobno bardzo, ale większość ukochanych trafi niestety do piekła. Ledwo 30% ludzi ma szanse, ale testy zda ich o wiele mniej. Ta miłość Boga do ludzi to jakaś taka pokraczna, biorąc pod uwagę, że może wszystko. Przecież ludzie są tacy jakich stworzył.
UsuńOj tam oj tam, widzę pokłosie nauk Danka, że tylko nieliczni będą zbawieni...
UsuńNie znamy wszystkich zamysłów Boga i nie musimy znać.
"W domu ojca mego jest mieszkań wiele...
Ani oko nie widziało..."
Sam Pan Jezus o tym mówił, ale temu nie dowierzasz.
Dobranoc Odziu🌛
Mieszkań może być wiele, ale tylko 30% ludzi wierzy w Jezusa, czyli reszta do kotła ze smołą, 😀 a z tych wierzących też nie wszyscy nadają się do nieba. Takie są fakty.
UsuńNieprawda, że reszta do kotła, co ty gadasz. Ktoś, kto nie miał szansy poznać Jezusa, ktoś kto wyrósł w innych uwarunkowaniach (a dużo różnych ich jest), a był dobrym, wartościowym człowiekiem, jak może być potępiony. Jezus jest Miłością, ale też oczywiście sprawiedliwością.
UsuńPoza tym jest jeszcze czyściec, gdzie wielu się oczyści zanim zamieszka w domu Ojca.
UsuńJa nic nie wymyślam, dla mnie to są mity, czyli bajki dla dorosłych. A w Biblii jest wyraźnie napisane, że tylko ci co wierzą w Jezusa, będą mieszkać na ulicach ze złota, a reszta pójdzie do jeziora ognia na wieczne smażenie. Na dodatek jak Jezus jest taką samą miłością jak jego ojciec, to dziękuję, grubym ja tak kochał Żonę jak Bóg kocha ludzi, to byłby rozwód po trzech dniach.
UsuńAle jest zrozumiałe samo przez się, że dotyczy to tych osób, które miały szansę poznać Dobrą Nowinę, bo tylko te mogą wierzyć lub jej nie przyjąć, nie inaczej.
UsuńJak ludzie mogą wierzyć w Chrystusa, jeśli Go nie znają? Tych te słowa Biblii nie dotyczą, i to jest dla mnie jasne jak słońce.
Być może, Bóg ma dla nich inny plan. Amen.
Nic nie jest samo przez się, musi byc natchnione. Jezus niczeho takiego jie obiecał tym co nie mieli szansy. A jak u rozgraniczyć, gdy każdy ma szansę poznać nowinę, wystarczy, że przeczyta Biblię, książka ogólnodostępna na całym świecie, jak nie czytał yo dxm sobie winny. 😀 Ten inny plan Boga to jezioro ognia i ogólnoświatowe grillowanie ludzi niezbawionych, gdy Jezus wróci na ziemię i wreszcie pokona zło (tak jakby teraz pokonać go nie mógł) tworząc nowy lepszy świat z ulicami ze złota i domami z pereł (ale to durny pomysł).
UsuńUpierasz się, a przecież doskonale wiesz, że TYLKO TEORETYCZNIE
UsuńBiblię może przeczytać każdy...
Sąd będzie sprawiedliwy.
Podkreślasz, że ewangelie to tylko mity napisane po czasie, a św. Paweł, apostoł narodów, który miał z Panem spotkanie bezpośrednie. Czy to też bajka?
Odziu, tak inteligentny facet jak Ty... Nie mogę się nadziwić Twojej optyce. I piszę to szczerze. cdn
Gdy nasz ojciec leżał w trumnie, moja siostra powiedziała do mnie:
UsuńJest to tato? Przecież widzisz, że go tu nie ma. Wszystko niby jego, ale jego tu nie ma.
I miała rację. Tato miał 60. lat, zmarł nagle, więc właściwie się nie zmienił. W dodatku był przystojny, ale nawet to nie pomogło, bo rysy pozostały, ale życia i ducha w nim nie było.
Siostra dodała:
Niby tato, ale nic tatowego w nim nie ma, nic...
Więc gdzie był nasz tato? Czy może to charakterystyczne tatowe zniknąć bez śladu. Nie może i nie znikło. Zresztą przyszedł dać znak jak zmarł, dokładnie o tej godzinie.
Sw Paweł nie widział Jezusa, w kszdym razie nie swoimi oczami, doznał tylko objawienia. Biblię może przeczytać każdy, gdy tylko zechce. Problem jest taki że ludzie nie chcą, czytają tylko te urywki które im odpowiadają, reszta za trudna chyba. Ze znanych mi wierzących Biblię przeczytało tak na oko jedynie 10%, przyłapałem na tym, że Biblii nie czytali nawet taką parkę która chodziła z Biblią od drzwi do drzwi i próbowała nauczać ludzi. A ja przeczytałem Biblię pięć razy, bo znalazłem pięć różnych wersji i Boga tam nie było, same ludzkie gadanie, niespójne i często przeczące samo sobie, oprócz podań historycznych skażonych religią, są tam tylko mity religijne niepotwierdzone niczym realnym prócz gadania.
UsuńEwangelie nie zostały napisane przez tych którzy widnieją w tytułach tych Ewangelii jest to pewne i nie znali Jezusa, pisali to z innych ale nie znanych przekazów, albo z przekazów ustnych. Nie ma w Biblii nic co by przekonało mnie do istnienia hebrajskiego Boga.
Przestaje pracować mózg i wtedy to już nie jest człowiek, tylko nieżywa materia organiczna, nic nie musi nigdzie iść. Człowiek to mózg, a świadomość to tego mózgu praca. Umiera mózg, to tak jakby wyłączyć prąd komputerowi, nic nigdzie nie poszło, ale komputer to jest wtedy tylko zwykła nic nie mogąca materia złożona z pierwiastków chemicznych. Komputerowi prąd można włączyć, człowiekowi już nie. I tak to wygląda z punktu widzenia racjonalniej nauki.
To było spotkanie tete-a-tete Pawła z Chrystusem, którego prześladował. Można też powiedzieć, że Pan Jezus mu się objawił, ale to oznacza to samo.
UsuńMy też staniemy z Nim twarzą w twarz. To moje przeświadczenie, Ty masz inne.
Spokojnej nocy 🌛
Życzę aby się Tobie spełniło, tylko negocjuj te ulice ze złota i domy z pereł, lepiej już chyba mieszkać w szałasie ba skraju lasu. 😀
UsuńOk, spróbuję 😉
UsuńOdziu, Biblia to właściwie proza poetycka. Ulice ze złota i domy z pereł to taka poetycka przenośnia właśnie. Ale ty o tym wiesz...
UsuńTak Basiu, ale niektórzy traktują ją jako słowo Boże...
UsuńSłowo Boże w formie poetyckiej prozy.
UsuńBo Bóg jest również największym Poetą.
Jezeli chodzi o Biblię to się nie wysilił. Mitologia i zniekształcone przez religię przekazy historyczne nie są tak piękne jak od Boga można by się spodziewać. No może Księga Hioba... A co gorsza ludzie wierzą, że te mity to prawda, a nie poetyckie przenośnie.
UsuńCo LEPSZA, Odziu, co LEPSZA...👍🏻
UsuńNo cóż... 🙂
UsuńFajny jesteś 😺
UsuńOdziu, tak przy okazji... Patrz jakie tam teraz Nezumi w grającą szafę szlagry wrzucił, wymarzone do tańców, jak post akuratnie teraz...
OdpowiedzUsuńCo jakiś czas wrzuca, jest melomanem, a ja mam słuch absolutny, czyli absolutnie nie mam dluchu, więc ledwo nadazam. 😀
Usuń... słuchu, więc ledwo nadążam.
UsuńCieszę się z tego co mam, i niewiele mi trzeba, czyli wg Demokryta jestem mądra.
OdpowiedzUsuńNo proszę, a myślałam że jest odwrotnie 🤔🤭
To jest mądrość, pod warunkiem, że ma się powyżej minimum potrzebnego do przeżycia. Obecne czasy nie sprzyjają takiej mądrości.
UsuńTak...
OdpowiedzUsuń