Rozczarowanie.
"Kto niczego się nie spodziewa, nie doznaje rozczarowań."
Erich Maria Remarque
Rozczarowanie przeżywamy, gdy nam się nie udaje uzyskać tego, czego pragniemy. Głównym źródłem rozczarowań jest to, że pozory mylą, a wydarzenia są rzadko takimi, jakimi wydają się być i później się okazuje, że jednak rzeczywistość jest inna, niż nam się wydawało. Również nadzieje po to dają nam skrzydła, aby je móc podciąć rozczarowaniem. Jeśli twoje marzenia zaczynają się nagle spełniać, strzeż się, bo wkrótce może spaść na ciebie bolesne rozczarowanie. Można też być rozczarowanym chociaż nam się coś urzeczywistnia, coś, na co się długo czekało, albowiem urzeczywistnienie to może być nie dość wyraziste i nas nie zadowolić. Nikt nie lubi samotności, ale źródłem rozczarowań bywa również to, że na siłę próbujemy się z kimś zaprzyjaźniać. Każdy, komu zaufamy, na kogo, jak nam się wydaje, możemy liczyć, kiedyś może nas rozczarować. Za dużo przywiązania, dużo rozczarowania. Najgorsze jest rozczarowanie, kiedy odwracasz się, a za tobą już nikogo nie ma. Kto buduje wizerunek swojego przyjaciela tylko i wyłącznie z marzeń, temu rzeczywistość zawsze przyniesie rozczarowanie, gdy wizja osoby, którą stworzyliśmy w głowie, spotyka się z tą rzeczywistością. Boleśnie można też zawieść samego siebie, gdy usilnie szukamy potwierdzenia swojej wartości. To również prowadzi do rozczarowań. Ale z drugiej strony, można uzyskać też samoakceptację, czyli warto. Często czujemy też rozczarowanie tym jaki jest ten świat w którym przyszło nam żyć. Im więcej oczekujemy, tym więcej czujemy się rozczarowani. Oczekiwać czegoś więcej od życia, to tak jak prosić się o rozczarowanie. Największych rozczarowań doznajemy w wyniku zderzenia się rzeczywistości z naszymi wyobrażeniami.
„Spośród wszystkiego, co sprawia, że cierpimy, nic nie daje nam tak wyraźnego poczucia, że wreszcie dotykamy Prawdy, jak rozczarowanie”, twierdził Emil Cioran. Ale gdy smutek i rozczarowanie biorą górę, gdy nie ma wyjścia, człowieka nachodzą złe myśli. Jednak to pesymizm pozwala przecież człowiekowi oszczędzić sobie wielu rozczarowań. Rozczarowania nie znikają. Tkwią w człowieku jak drzazgi i kłują bez względu na to, czy chcemy o nich pamiętać, czy nie. Czego nikomu nie życzę. 🙂🍵

Etymologia słowa rozczarowanie wiąże je z jakimiś czarami, a czar, jak wiadomo, na ogół "pryska". Jednak niczego nie oczekiwać jest raczej trudno i być może życie staje się wtedy jałowe. Ucieczka przed samotnością jest często rzucaniem się w objęcia przypadku. Pesymizm i rezygnacja chronią przed niejednym rozczarowaniem. Jednak mogą też nas czegoś pozbawiać.
OdpowiedzUsuńPomyślałem, że jeśli ktoś wierzy w nieśmiertelność duszy, to nie rozczaruje się, bo nie zdąży, a przynajmniej umrze w spokoju. Ale na pytanie, kiedy nasze oczekiwania są racjonalne, nie jest łatwo znaleźć odpowiedź.
OdpowiedzUsuńNie rozczaruje się, ale już widzę jak się kajam i wstydzę, niestety... Już teraz gdy spojrzę w nieopisanie piękne łagodne oczy Jezusa, to Go przepraszam, a co dopiero potem... Trzeba będzie odcierpieć- mea culpa 🙏🏻
UsuńAle jak ktoś nie wierzy w nieśmiertelność duszy, to umrze jeszcze spokojniejszy, bo nie stresuje się przecież tym jak zostanie oceniony. 😀 Dopiero potem może się... hmm... no może się raczej zdziwić niż rozczarować. 😉
OdpowiedzUsuńNajwięcej sam się oceni, bo wszystko wyraźnie zobaczy.
Usuń... wróć, jak ktoś nie wierzy... umrze spokojniejszy... Tak ci się tylko wydaje teraz, kiedy jeszcze nie czujesz jej zimnego oddechu. Zresztą, tak czy inaczej staniesz przed Najjaśniejszym Obliczem, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. I co ci napiszę jeszcze tyle razy ile pozwolisz, że Bóg da ci ostatnią szansę, jeśli nie powiesz : NIE - będziesz uratowany.
UsuńNic się nie dzieje bez woli Najjaśniejszego. Tak?
UsuńNie szansa jest potrzebna czy strach w chwili śmierci, aby uwierzyć tylko objawienie. Po co temu żydowskiemu Bogu to ukrywanie się, wstydzi się czegoś?
Nie ukrywa się. Tak się upokorzył, że wcielił się i zgodził na tak okrutną śmierć.
UsuńBasiu, mówimy o hebrajskim Bogu, bo przecież to jest jedna osoba razem z synem, wierzy w niego ledwie 30% ludzi, co jest w tym trudnego dla Boga, żeby wierzyli wszyscy? Bóg ma przecież taką właściwość, że może wszystko. Innymi słowy albo nie chce (dlaczego?), albo nie jest Bogiem. Trzeciej możliwości nie ma.
UsuńJedna prosta dla Boga sprawa, wystarczyło by się objawić WSZYSTKIM, a wszelkie problemy związane z wiarą znikają, bo wszyscy by w niego, jednego Boga, wierzyli i się wzajemnie kochali. Jednak chrześcijaństwo rozniosło się po świecie, a Europa ma podobno chrześcijańskie korzenie, tylko dlatego, że chrześcijanie wyrżnęli albo zniewolili wszystkich, którzy się z nimi nie zgadzali. To nie jest triumf idei miłości, ale tępej przemocy.
Cierpliwości, gdzie twoje zaufanie. Ciekawski jesteś bardziej niż ja...
UsuńTo oczywiście okropieństwo, tak wykorzystali wolną wolę, serce i rozum. Teraz my będziemy wyrżnięci.
Nie obarczaj Boga ich nieludzkimi czynami.
UsuńBasiu, nic się nie dzieje bez woli Boga. Tak czy nie? I gdzie tu miejsce dla wolnej woli człowieka?
UsuńCierpliwość nie spada z nieba, musi mieć jakąś podstawę.
Robili nieludzkie czyny w jego imieniu, to jak tu go nie obarczać, co to dla Boga za trudność ich powstrzymać? W Biblii opisują przecież różne trąby jerychońskie, Sodomę i Gomorę, plagi egipskie i tak dalej, a tu nic, mordiwali w imieniu Boga bez przeszkód i jeszcze byli wynagradzani bogatym życiem.
I Bóg jest tu bez winy?
W cierpliwości można, a nawet trzeba się ćwiczyć.
UsuńSami wymyślili, że w Jego imieniu.
Nie poznamy wszystkich zamysłów Boga i odpowiedzi na pytanie: dlaczego. Bez wątpienia Bóg jest bez winy. Ty myślisz inaczej, chciałbyś co do kropki wszystko wiedzieć, bo inaczej nie akceptujesz.
Ja też bym chciała, ale dlaczego nie mam zaufać Stwórcy?
Ziemia jest planetą pokuty i co się z tym wiąże- często cierpienia.
O tym już mówiliśmy.
Tłumaczenie, że nie poznamy, jest wygodne, ale tylko dla ludzi, Boga w żaden sposób to nie tłumaczy. Wie wszystko, więc jak czegoś nie robi to znaczy, że nie chce tego robić. A jak nie walczy ze złem choć może, bo nie chce, to znaczy, że jest WINNY zaniechania.
UsuńSami wymyślili 😂... Biblię też ludzie sami wymyślili... Nawet jakby, nie zmienia to faktu, że wiara chrześcijańska szerzyła się nie dzięki miłości Boga, tylko dzięki ludzkiej przemocy i okrucieństwu. Bezmiar tego okrucieństwa jest nie do ogarnięcia myślami, nikt nie wie ile to pochłonęło ofiar, również wśród dzieci, ile gwałtów na kobietach, ile bólu i rozpaczy przeżyli zniewoleni ludzie. Mówienie o miłości Boga jest tu jak kpina.
Zaufac można Stwórcy, dlaczego nie, jednak jak można ufać komuś kto sam nie okazuje, że na tym zaufaniu mu zależy. Mamy tylko ludzkie gadanie, Bóg nie powiedział jeszcze ani jednego słowa, bo gdyby się odezwał, to słyszeli by go wszyscy, przecież jest Bogiem.
Trochę dziwne, że mimo to ponad dwa miliardy chrześcijan ciągle wierzy w Boga, nie licząc muzułmanów i Żydów, i jeszcze innych wyznań. Tylu naiwnych?
UsuńBasiu, ludzi mamy już ponad osiem miliardów. Czyli co, reszta to niedorozwinięte głupki?
UsuńBóg nie dał rady przekonać wszystkich ludzi, taki cienias? Czy może ludzie tej wiary nie dali rady podbić całego świata...
Wiadomo jak to wygląda w ludnej Azji. Poza tym Bóg ma czas... To my go mamy mało.
UsuńChyba nie myślisz, że po śmierci będziesz nicością.
A, i jeszcze kiedyś mi tam nie odpowiedziałeś na pytanie, dlaczego taka niesprawiedliwość miała by być uprawniona, że ludzie mając tak różne koleje losu i różne uczynki mieliby kończyć jednakowo - do piachu i finito. Po co to wszystko. Na to również religie Azji się nie godzą.
UsuńJaką nicością, nic nie znika, tylko zmienia postać, popiół rozsypią i rośliny go sobie wybudują w swoje łodygi czy gałęzie.
UsuńBóg nie ma czasu bo jest wieczny, a wieczność jest czasu pozbawiona, gdyby miała czas , to by wiadomo było jak długo trwa i nie była by wiecznością. Nie ma również początku, ani końca i żadnego innego pynktu odniesienia. Bóg sobie tam tkwi i na nic nie czeka bo w wieczności nic się nie dzieje, gdyż dziać się moze tylko coś od-do, a od-do to nie jest wieczność.
Nie, to Ty mi nie odpowiedziałaś na pytanie, jak mianowicie ma wyglądać to Boskie sprawiedliwe wyrównywanie kolei losu po śmierci, gdy w ostatniej godzinie można się nawrócić i wszystko będzie przebaczone. Jedynym dołożą jakieś koleje losu, a innym odbiorą, żeby wyrównać? 😀 A do jakiego wzorca będą wyrównywać, jest jakiś wzorzec właściwych kolei losu, żeby było sprawiedliwie i wszyscy mieli po równo?
Ludzie nie kończą jednakowo, to co idzie do piachu człowiekiem już nie jest, życie człowieka kończy się przed zgonem, a to jak ludzie kończą ma najczęściej niewiele wspólnego z tym jakie mieli koleje losu. Źli ludzie umierają też szybko i bezboleśnie, a dobrzy długo i w męczarniach. Śmierć jest końcem życia, tego naszego biologicznego, po śmierci takiego życia być już nie może, wszystko czym byliśmy zostaje tutaj i koleje losu człowieka kończą się w chwili śmierci. Nawet gdyby coś potem było to w jaki sposób to ma niby być powiązane z tymi kolejami losu przed śmiercią? Przecież po śmierci będziemy wieczni, wieczne młodzi, piękni i szczęśliwi... 😀
Jeżeli nie odpowiedziałam to teraz odpowiem. Przypomniało mi się że raczej to zrobiłam bo pisałam to co teraz napiszę, że jest czyściec i wszystko jasne...
Usuń"Wszystko czym byliśmy zostaje tutaj" Zostają zwłoki. Istota człowieka nie zostaje tutaj. Pisałam ci o moim tacie. Sam o tym wiesz, że nie ma tego elementu, który jest jądrem człowieczeństwa.
I właśnie dlatego Bóg czas, właśnie dlatego 💫
I tu pełna zgoda : wiecznie młodzi piękni i szczęśliwi👸🏻🤴🏻💝 ale nie bezczynni przypadkiem 🤨
ma czas
UsuńSzczęśliwi takim szczęściem, które nas nie znuży, czego się niektórzy obawiają.
UsuńA co ma czyściec wspólnego z wyrównaniem losu i pojednaniem się z Bogiem. Czyściec to jest kara, czyli to wyrównywanie losu będzie w dół, przy pomocy kar? Wiecznie młodzi piękni i szczęśliwi, a w jakim wieku? I na czym by polegał ten brak bezczynności? Co można robić przez wieczność jak się wszystko ma? Jak długo można śpiewać w angielskim chórze? 😂 Masz jakieś pojęcie co to jest wieczność?
UsuńJądrem człowieka jest mózgi jego praca, nic poza nim nie jest potrzebne do bycia człowiekiem i niczego więcej nie wykryto. Mózg przestaje pracować, człowieka już nie ma, choć czynności życiowe można podtrzymywać jeszcze sztucznie.
Wszystko ma. Jest karą za złe czyny, nagrodą jest szczęśliwość raju. Zależnie od przewinień zależny jest czas czyśca.
UsuńZiemskie cierpienia są uświęcaniem się już tutaj, niebo jest wtedy bliżej. Tak że myślę, że Twoja żona jest już w niebie, bo poza wszystkim z pewnością nie powiedziała Bogu- NIE - gdy się do Niej zwrócił (śpiewała przecież dla Niego, a On Jej tego śpiewu nie zapomniał).
Na czym by polegał? Nie porównujmy naszej wyobraźni z wyobraźnią Boga. I nie żartuj z tymi chórami anielskimi 😉
Nie muszę mieć tego pojęcia.
Tak pisałeś już o tym mózgu, nie dla mnie to pisanie...
Ale jak karą można wyrównać koleje losu. Ci co mieli lepszy los gdy żyli, będą ukarani po śmierci czyśćcem? A ci co mieli gorszy los gdy żyli, to w ramach rekompensaty pójdą od razu do raju? Co czyściec ma wspólnego z losem, przecież dobry los nie jest przewiną do ukarania tylko bycie złym, a zły los nie jest przecież zasługą godną nagrody, tylko dobre uczynki. Przecież ziemskie cierpienia może mieć człowiek zły, dlaczego on ma bliżej do nieba od człowieka dobrego który nie cierpiał na Ziemi.
UsuńŻona powiedziała żydowskiemu Bogu zdecydowabie NIE, myślę, ze nawet już po śmierci, gdyby się okazało, ze jednak ten Bóg istnieje to by nie chciała mieć nic wspólnego z takim boskim brakiem miłosierdzia. Wyobraźnia Boga która dobrym ludziom zsyła za życia niewiarygodne cierpienie, a potem z łaski wpuszcza do nieba po śmierci sa to cierpienie, jest chora i niegodna miana wyobraźni boskiej.
Po to Bóg, jak istnieje, dał nam wyobraźnię abyśmy ja używali i mieli dzięki niej jakieś pojęcie. Stwierdzenie nie muszę mieć pojęcia, to rezygnacja z boskiego daru. Nie można być kochającym Bogiem „trochę" czy „do pewnego stopnia„, albo się kocha ludzi bezwarunkowo jak mówią, albo się pozwala na to co się tu na Ziemi dzieje. Kocha bezwarunkowo, to dlaczego daje tyle warunków, aby z tej miłości człowiek mógł skorzystać. Bog nie ma albo wyobraźni, albo miłości, bo wyobraźnia kogoś kto kocha, nie pozwoliłaby na bycie obojętnym gdy kochana osoba cierpi.
A nagroda za cierpienie tu na Ziemi, w postaci śpiewania w jakimś chórze anielskim przez wieczność, to już nie żart tylko groteska.
Później, bo robota stoi🫣
UsuńZależy jak ten lepszy los wykorzystali. Czy robili wszystko, czy dzielili się z potrzebującymi swoimi dobrami: materialnymi, intelektualnymi, czy wykorzystywali swoje przywileje w zbożnych celach, byli szlachetni czy przeciwnie -
Usuńpyszni i zadufani w sobie itd.
Ten gorszy, bolesny los jest jakimś rodzajem pokuty tu na ziemi. Krócej będą się oczyszczać po śmierci- zwłaszcza jeżeli w swoim trudnym położeniu są przyjaźni i dają z siebie tyle ile mogą (wdowi grosz). cdn
U góry nie dokończyłam myśli: czy robili wszystko jak najlepiej się dało.
UsuńDobry los nie jest przewiną do ukarania- absolutnie! Odpowiedź wyżej.
Zły los- też odp.- wyżej.
Ziemskie cierpienia może mieć człowiek zły- wówczas te cierpienia będą pracowały na jego korzyść po śmierci- pod warunkiem że powie Bogu- TAK, nie odrzuci Go, wówczas jego czyściec będzie skrócony o te ziemskie cierpienia. Cdn
Możesz się zdecydowanie mylić, i przypuszczam że się mylisz.
UsuńNie możemy sobie nawet wyobrazić okoliczności spotkania Duszy z Bogiem. I w ogóle wszystkiego co się z tym wiąże- czyli np tego, że Dusza od razu ma świadomość dlaczego w Jej życiu było tak, a nie inaczej, wszystko staje się jasne.
Bóg dał nam wyobraźnię taką, a nie inną. Na pewne ograniczenia musimy się zgodzić, może nawet na duże ograniczenia.
Możemy też pomstować. Ja się godzę, Ty- nie. Mamy wolną wolę i wybór.
I to będzie oceniał Jezus z pięknymi oczami, który siedzi sobie teraz w niebie wygodnie na tronie, z nogą założoną na nogę i patrzy bezmyślnie na to co się tu na ziemi dzieje. Nie chcesz wiedzieć dlaczego nic nie robi z tym złem i cierpieniem które się tu panoszy, to twoja sprawa, ja nie jestem wstanie uwierzyć, że ktoś taki kocha ludzi i z tej miłości tak się poświęcił, że teraz siedzi sobie na tronie w niebie.
UsuńŚwiadomość mają ludzie, która umiera razem z nimi, a dusza jak na razie jest tylko hipotetyczna i to ona jest zgodne z wiarą naszą świadomością, a jak w niebie przy spotkaniu z Bogiem ta świadomość ma inną świadomość niż nasza, to już nie jest naszą świadomością, nasza umarła razem z nami.
Właśnie nie, ofiaruje się i cierpi podczas każdej liturgii Mszy Świętej.
UsuńPrzyznaję, że nie mogę się z tym pogodzić, bardzo mnie to boli, że Jezus nadal cierpi.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTylko na tyle go stać, Boga? Cierpi na każdej mszy prowadzonej przez facetów w sukienkach, którzy w swoim życiu niczego pożytecznego nie zrobili, a żyją sobie na bogato, za pieniądze tych którym namieszali w głowie. I to jest komuś do czegoś potrzebne? Co ludzie praktycznego z tego mają. Żałosne nic, jak na wszechmocnego.
UsuńKiedyś zrozumiesz.
UsuńBasiu, co takiego ja mam zrozumieć? Indolencja żydowskiego Boga tu na ziemi jest rzeczywista, a liturgia i jego cierpienia na myszach nie są rzeczywiste, to tylko opowieści cwaniaków czerpiących korzyści materialne z tego, że są ludzie którzy w te ich opowieści wierzą. Po co oni gromadzą to swoje bogactwo tu na Ziemi, jak ono w niebie do niczego się im nie przyda. To czego ten żydowski Bóg nie robi tu na ziemi, ma być wynagrodzone jakimś wymyślonym przez nich wiecznym życiem na ulicach ze złota i w domach z pereł, albo jak w islamie dziewicami. Przecież to „pachnie" bzdurą na odległość.
UsuńBardzo ciekawa dyskusja.
UsuńMyślę, że wierzący rzutują swoje lęki na innych. Boją się i sądzą, że inni też rozpaczają nad czasem, kiedy ich nie będzie. A przecież nie było nas przez większość istnienia tego świata i wszyscy doskonale sobie bez nas radzili.
Gdyby nie fakt, że moja śmierć dotknie moich bliskich, cóż by mnie obchodziła moja obecność na tym łez padole. Będę gdzie indziej.
UsuńSądzę, że różnie z tą rozpaczą u ludzi jest, to indywidualna sprawa.
Wierzący wierzą w szczęśliwą odmianę, po przekroczeniu granicy światów, więc jest przy nich nadzieja.
Moniko, mam podobnie wrażenie.
UsuńBasiu, tyle tylko, że ta szczęśliwa odmiana to tylko wiara, czyli mniemanie. A to jak ludzie są mamieni i wykorzystywani przy pomocy wiary, wcale nie świadczy dobrze o możliwości spełnienia się tej nadziei. Nadzieja związana z Jezusem istnieje dopiero 2025 lat, obecnie u 30% ludzi, a co z resztą, o wiele dłużej ludzie mięli nadzieję związaną na przykład z wiarą w to, że jednym z bogów jest krokodyl i co z ich nadzieją? Dlaczego nadzieja jednych ludzi ma być ważniejsza od nadziei innych ludzi, przecież oni wierzyli równie żarliwie. Dlaczego nie Walhalla, tylko Niebo żydowskiego Boga?
Ja nie mam nadziei, ja mam pewność, że to życie dla mnie się skończy, a to co potem w żaden sposób z tym życiem związane nie będzie.
I to jest przesmutne.
UsuńAle, ale... już nie piszesz że będzie wielkie nic, tylko że to co potem w żaden sposób z tym życiem związane nie będzie. Duża zmiana, to pocieszające.
UsuńMnie zupełnie nie jest smutno, to nierozsądne przejmować się i smucić czymś nieuniknionym. Ono i tak nadejdzie.
UsuńPomyśl, jak może być pocieszające to, że po śmierci nie ma nic zwiazanego z tym życiem? Dla człowieka tu żyjącego jest to przecież dokładnie to samo co wielkie nic. Znika i go nie ma, koniec wszystkiego. Śmierć to nie jest granica którą człowiek przekracza żeby żyć gdzieś indziej, śmierć to jest koniec tego co ma swój początek przy narodzinach. Tyle wiemy i to jest pewne, wszystko inne, ta cała nadzieja wierzących jest oparta jedynie na ludzkim gadaniu, bez żadnego poparcia czymś co można sprawdzić.
To jesteśmy w punkcie wyjścia :(
UsuńCiekawy temat (jak zawsze)🔥
OdpowiedzUsuńNie rozczarowałeś...🙂
UsuńDziękuję.
UsuńDokąd jedziesz Odziu?
OdpowiedzUsuńMoże do Warszawy? Jadę z tobą, odwiedzimy Nezumka 🧔🏻
Nic nie wiem o tym, że gdzieś jadę. 🙂
UsuńAcha, widocznie zapomniałeś 😶
OdpowiedzUsuń😯
UsuńPrzypomniałeś już sobie?
UsuńNadal nie mam pojęcia o cxym mówisz. 🙂
UsuńMoże się jeszcze nie rozbudziłeś🥱
UsuńObojętnie czy się rozbudziłem, czy nie, to się nigdzie nie wybieram. 😀
UsuńDo kroćset trzeba było od razu gadać, nie bukowałabym hotelu w stolycy🫤
UsuńTo co robisz za tą kierownicą, marzysz?
Samochód służy mi do bycia mobilnym, niekoniecznie zaraz do podróży, chyba, że za podróż uznać wyjazd na zakupy do Biedronki. 😀
UsuńDzięki, że mi wszystko wyjaśniłeś🤔
UsuńOdziu, taki przekomiczny dowcip zamieściłam u Nezumiego. Byłam pewna że cię rozśmieszy, a tu tylko Danek skomentował, czego się nawet nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńCzyżby tylko poważne sprawy was kręciły?
Poważne też ważne, ale czy tylko... No smutno mi...
Jestem trochę zajęty. Potem nadrobię. 😉
UsuńMusi Jaką poznałeś👸🏻💘
UsuńEee tam, poznaję na kopy, ale żadna mi czasu nie zajmuje. 😀
UsuńOj, to niedobrze 🙃
UsuńNie narzekam. 😉
UsuńO tyle dobrze 🎉
Usuń