Pomysł na starość.
„Wszystkiego się w życiu spodziewałam, ale tego, że będę stara, to nigdy.”
Zofia Nałkowska, „Granica”
Lubisz siebie, nie podajesz się za kogoś innego i nie czujesz potrzeby uciekania przed niczym. Tak wygląda fundament na którym buduje się osobiste szczęście. A starym nie staje się człowiek w jednej chwili, starość się sączy w nas powoli, najpierw niezauważalnie, aż wreszcie nie ma już wątpliwości. Jednak jest dostatecznie dużo czasu aby się z tym pogodzić i nie tracić ani chwili na odwrócenie tego co nieuniknione. Niektórzy próbują to odwracać kosmetycznie czy chirurgicznie, najczęściej kobiety, a faceci próbują powtórzyć dawne szaleństwa. No cóż jak komuś to jest potrzebne do szczęścia… Jednak moim zdaniem to jest strata czasu i bardzo często majątku. 🙂 Jedynie dojrzałość i mądrość potrafią sprawić, że rzeczywiście czujemy się młodsi niż na to wskazuje wiek. Ważne jest też, że czujemy się choć trochę potrzebni, a nie „zrobił/a swoje, może już iść w stronę światła”. Nie warto też usiąść i deliberować nad tym, co by było, gdybym zrobił wszystko inaczej. Nikt tego nie wie i nie wymyśli. Warto za to na pewno zawrzeć szczery pakt z samotnością. Towarzyszy w naszym wieku coraz mniej, a młodzi mają swoje życie i nie mają czasu wypełniać naszego życia. Trzeba mieć pomysł na starość, tak jak i na wcześniejsze życie, tyle, że inny. Nie tylko odgrzewamy stare kotlety, czas na nowe zajęcia. 🙂 Bardzo przeszkadzają przy tym zakorzenione nawyki, dobrze je zmienić choć trochę. Wiekowi nie muszą się już czuć tak skrępowani jak młodzi i przejmować się byle czym, więc korzystajmy z tej swobody, nie tracąc przy tym godności. Starość nie jest po to, żeby teraz płacić za błędy młodości, gdy na to nie pozwolimy, ale nie jest też po to żeby popełniać nowe. Jednak warto coś zrobić, aby nasza starość nie była byle jaka, czego wszystkimi miłym staruszkom, jak i starym tetrykom, serdecznie życzę. 🍀😀

O starości pisano bardzo wiele od czasów Cycerona po "Baśń zimową" Przybylskiego i "Siłę charakteru" Hillmana. Poruszająca bywa też poezja od Homera i Michała Anioła po Eliota i Różewicza. Ze względu na istnienie depresji wieku podeszłego jest to też temat dla dziesięciu tysięcy terapeutów. Pomijam częste narzekanie ba starość, z którego nic nie wynika...Jednak nic nie zastąpi własnej refleksji opartej na doświadczeniu życia. Ta, w przypadku Piotra jest optymistyczna, ponieważ dostarcza konstruktywnych myśli nie skupiając się na niepokoju, przypominaniu sobie niepowodzeń
OdpowiedzUsuńżyciowych i strat, lękach i cierpieniu...Ja w szczęście ani w pogodę ducha nie wierzę. Ale mądrą refleksja nikomu nie zaszkodzi.
W jakieś samo ogarniające człowieka szczęście, to ja też nie wierzę, ale jestem niepoprawnym optymistą i wierzę, że można swojemu szczęściu pomóc i być jednak szczęśliwym. 🙂
UsuńPrzy założeniu, że wszystko zależy od nas samych. Kiedy patrzę na zdjęcia umierających z głodu dzieci, skazanych na zagładę przez oprawców, na których widok nikt nie reaguje, to nie wydaje mi się, aby to było założenie jakie należy przyjąć. Istnieje rodzaj wspólnoty, więzi z innymi ludźmi, od którego szczęście zależy, bo nikt nie żyje na tym świecie sam. Ten rodzaj więzi jest notorycznie zrywany.
UsuńGdyby wszystko zależało od nas, to nic by nie zależało od innych, a to niemożliwe. Jednak możliwe jest w tym wszystkim ułożyć sobie szczęśliwe życie osobiste. Choć myślę, że nie da się tego utrzymać na zawsze i często trzeba układać sobie wszystko od nowa, to można. Gdyby brać w tych naszych poczynaniach pod uwagę ogrom nieszczęścia jakie istnieje na świecie, a z którym osobiście nic nie możemy zrobić, to nie dałoby się rzeczywiście nawet myśleć o szczęściu, jednak caly świat to nie jest to miejsce w którym żyjemy, każdy ma swój świat, w ktorym coś może.
UsuńMyślę, że nie zawsze można. I nie trzeba szukać nieszczęść po świecie, są często bardzo blisko, a ich nadmiar sprawia czasem, że ludzie nie potrafią już szczęśliwie żyć.
UsuńBywa i tak, że nasz świat, który konkretnie nas dotyczy, nie pozwala być szczęśliwym, ale wtedy chociaż można z tym powalczyć. Nawet będąc niewolnikami na plantacji bawełny w Ameryce, ludzie potrafili zbudować sobie jakieś szczęście, kruche bo kruche, ale jednak.
UsuńNa pewno nie warto się poddawać...
UsuńPytanie, co zrobić z własnym życiem, jest ważne w każdej jego porze...Ale często zbyt późno to sobie uświadamiamy.
OdpowiedzUsuńJedno jest pewne, samo nic się nie zrobi...
UsuńLudzie za dużo robią a za mało myślą...
UsuńMoim zadaniem za mało myślą i za mało robią. Z naciskiem na to pierwsze.
UsuńPrzepraszam za błąd w pierwszym komentarzu, ale sztuczna inteligencja czuwa a wpisywałem komentarz przechodząc przez jezdnię 🙂
OdpowiedzUsuńTo drobiazg. 🙂
Usuń"Starość nie radość, młodość nie wieczność" - taką mądrość (czyt. banał) tu wpiszę. W dodatku nie do końca prawdziwą, bo np na szczęśliwym do niedawna zachodzie, całe zastępy staruszków z upodobaniem zwiedzały świat.
OdpowiedzUsuńZwiedzanie to nie musi być zaraz radość. Oglądałem ze zdziwieniem starych Japończyków, którzy prawie biegiem szli przez muzeum Luwr i bez przerwy pstrykali zdjęcia, choć to jest tam zakazane. Pogadałem sobie z japońskim staruszkiem przed muzeum o powodach takiego postępowania. Okazało się, że dostają pieniądze od państwa i ruszają na zwiedzanie całego świata, ale czasu ta wycieczka ma zbyt mało więc szybko wszystko fotografują, żeby na spokojnie obejrzeć to co niby zwiedzili, po powrocie do Japonii. 😀 Co innego emeryci niemieccy, mają takie pieniądze, że spokojnie mogą sobie po świecie podróżować, ale nie każdy ma na to ochotę. Najchętniej podróżują do Polski na ziemie które od nich odzyskaliśmy po wojnie, aby powspominać na swoim. 🙂
UsuńRóżnie to pewnie jest, ale znam sporo niemieckich emerytów, którzy bardzo sobie takie zwiedzanie świata chwalą, jeśli zdrowie im dopisuje. Kilka par lubi polskie morze oraz polskie uzdrowiska.
UsuńTakie szybkie zwiedzanie to chyba w stylu japońskim. Oni muszą wszystko intensywnie, nawet zwiedzać. Ale starszym osobom mogli by odpuścić tempo.
Z tym że te legendarne niemieckie emerytury, to już tylko w kręgach burżuazji. Klasy średniej, która zresztą topnieje już raczej nie obejmują.
UsuńJa znam takich naszych emerytów, ktorzy mają i nie zwiedzają i takich którzy na zwiedzanie się zapozyczyli. 😀 Większość emerytów z Niemiec, ktorych znam podróżuje, ale nie w celu zwiedzania, tylko dla zdrowia i wypoczynku, od lat jeżdżą zimą w Alpy, a latem nad morze do Hiszpanii, albo Francji.
UsuńAkurat jeśli chodzi o zwiedzanie, miałam na myśli moich krewnych i ich wysokie kręgi (prawnicy i wysocy urzędnicy)😉
UsuńA polskie morze i uzdrowiska, to moi znajomi...
Ale oni nie tylko zwiedzają, wypoczywają również, i sporty uprawiają, ciągle jeszcze, choć już trochę lat mają. Moja kuzynka śmigała w Alpach na nartach, będąc już na emeryturze, i wparował do niej jeden nieuważny. Wielki był płacz, bo jej piękne nogi... ale jakoś bez większego uszczerbku się obyło.
UsuńZabawna ta Nałkowska... Lubiła otaczać się młodymi mężczyznami, więc ciągle była młoda, gdzie jej tam do starości...
OdpowiedzUsuń😀
UsuńDobrze , że mi ją przypomniałeś. Zaczęłam kiedyś jej "Węzły życia" i nie skończyłam. Pomyślałam, że może jestem za młoda (o mores o tempora) i później wrócę, i zabyłam. Ciekawe czy dam radę, bo takie to było, jakby Joyce to pisał...
UsuńJa nie przepadam, ale kultowe czytałem...
UsuńNałkowska w "Granicy" przedstawiła scenkę, w której opisuje "herbatkę" mocno starszych pań i ich usilne tuszowanie defektów starości - aksamitkami, mitenkami, apaszkami... Bardzo szczegółowo to opisała, widać coś ją temat niepokoił 😉
OdpowiedzUsuńNota bene Rybkowski pięknie nakręcił ten film, w którym Janda też była piękna i przejmująco zagrała.
Z przyjemnością go sobie zobaczę... Warto odwiedzać blogi 🙂
OdpowiedzUsuń